Ten urzekający portret polskiego lansjera z początku XIX wieku nie jest z pewnością dobrze w Polsce znany, a jest to tylko jeden z licznych przykładów jeśli chodzi o tzw. polonica, które spoczywają w muzeach i prywatnych kolekcjach zagranicznych. Autorem jest znany malarz francuski Jean-Baptist Edouard Detaille (ur. w Paryżu 5 Października 1848 – zm 23 grudnia 1912, także w Paryżu). Urodzony w okresie tzw. Wiosny Ludów malarz nie znał epoki napoleońskiej z autopsji, natomiast był genetycznym profesjonalistą, malarzem akademickim oraz wybitnym specjalistą umundurowania i ekwipunku armii francuskiej. Pradziad Jana Baptysty – jeśli go nazwać po polsku – był dostawcą broni dla armii napoleońskiej, stąd też zapewne wziął się temat tego płótna przedstawiającego portret młodego polskiego oficera, bardzo przystojnego lansjera armii cesarskiej.
Abstrahując od osobistego stosunku jaki każdy/każda z nas ma prawo mieć do Napoleona Bonaparte oraz nadziei z nim związanych, dodajmy szczerze – zawiedzionych, sztuka obca podejmująca ten temat zasługuje z pewnością na uwagę, gdyż uzupełnia naszą wiedzę i wzbogaca wyobraźnię. Miłośnik polskich dziejów zapewne potraktuje ten obraz jako ciekawy dodatek do i tak już mocno rozwiniętej wyobraźni, podsyconej powieściami Mariana Brandysa Koniec świata szwoleżerów i Kozietulski i inni, czy pięknym obrazem filmowym Andrzeja Wajdy opartym na epopei Adama Mickiewicza Pan Tadeusz. Bardziej wtajemniczonym kinomanom przypomni się zapewne Rękopis znaleziony w Saragossie Wojciecha Hasa, niedawno zreprodukowany w wersji kolorowej. Cudem prawdziwym jest też plakat przedstawiający Juliusza Solskiego jako starego wiarusa z Warszawianki Wyspiańskiego. I tak się zamyka magiczne koło historii.
Wzorcem mundurów polskich szwoleżerów w armii napoleońskiej były mundury kawalerii narodowej sprzed III rozbioru 1795. Przy czym mundury zwykłych żołnierzy i oficerów wyglądały nieco inaczej. Oficer na obrazie odziany jest w paradny mundur w kolorze biało-aramantowym. Wysoka na 22 cm czapka posiada blachę naczelną ze srebra (żołnierskie były z mosiądzu) ze wschodzącym słońcem i złotą literą N na srebrnym tle oraz srebrne kordony, które u żołnierzy były białe. Kołnierz i wyłogi munduru paradnego naszego lansjera zdobi dodatkowo srebrny wężyk. Do tego były jeszcze, niewidoczne tu, rajtuzy z dwoma amarantowymi lampasami. Mundury paradne oficerskie były zawsze biało-amarantowe, a do tego oficer miał jeszcze granatowy płaszcz. Dla kontrastu, mundur żołnierza stanowiła granatowa kurtka z amarantowym ]kołnierzem, mankietami i wyłogami. Uzupełniały ja obcisłe granatowe spodnie (rajtuzy), które były podszyte skórą i ozdobione amarantowym, pojedynczym lampasem. W wersji paradnej nad czapką powiewała 47 centymetrowa kita z czaplich, strusich lub kapłonich białych piór, a z boku doczepiona była kokarda „tricolore” ze srebrnym, przykrywającym ją, krzyżem maltańskim. W kontraście do amarantowych oficerskich, żołnierze nosili białe płaszcze.
Na nasze szczęście, lub nieszczęście Polacy żyjący w pierwszych dwu dekadach XIX wieku wiązali swe nadzieje z bogiem wojny, jak nazywano ówcześnie Napoleona I. Tylko on był wtedy w stanie wywrócić ówczesny porządek w Europie, którego solidną bazą były trzy państwa odpowiedzialne za rozbiór Rzeczpospolitej. Do tej pory historykom nie udało się wyjaśnić, co było główną przyczyną, która spowodowała decyzję o utworzeniu oddziału polskich szwoleżerów gwardii przybocznej cesarza.
Być może wiązała się z myślą o swoistym zabezpieczeniu wierności polskiego ziemiaństwa, wcale nie tak jednomyślnie popierającego Napoleona, lub też stanowiła dowód uznania cesarza dla wkładu Polaków w jego zwycięstwa. Z całą pewnością uformowanie polskiego pułku w Gwardii Cesarskiej nie miało znaczenia militarnego, jednak poprzez jego skład wywodzący się z elity narodu wiązało ją bezpośrednio ze „sprawą” Napoleona, a jednocześnie, co dla nowej dynastii miało również znacznie, skojarzyło tę ostatnią z ważnymi europejskimi rodami arystokratycznymi. Sami Polacy już od 1804 roku zabiegali o utworzenie prestiżowego oddziału w Gwardii cesarza. Napoleon skłonił się ku temu podczas kampanii 1806/1807 w Polsce. Dekret tworzący oddział Napoleon podpisał 6 kwietnia 1807 w Finckenstein (Kamieńcu Suskim). Cesarz zadbał by społeczeństwo polskie zwróciło uwagę na towarzyszącą mu Gwardię Honorową Polską, złożoną z młodzieży wywodzącej się z arystokracji i średniej szlachty, której dowódcami byli późniejsi oficerowie pulku: Wincenty Krasiński, Tomasz Łubieński i Jan Kozietulski. Gwardziści przynieśli sławę Polsce i cesarzowi w bitwach pod Pułtuskiem i Łopacinem, a Samosierra, Wagram czy Essling to już historia wielkości i brawury Polaków.
Hymnem pułkowym był „Marsz trębaczy”:
- Witamy was, witamy was,
- Jeżeliście nasi kochajcie nas, kochajcie nas.
- Witamy was, witamy was,
- Jeżeliście wrogi szanujcie nas, szanujcie nas.
- Do zwycięstw przywykli wkraczamy do was,
- Obejścia wzglęgnego żądamy po was,
- A wy się nic złego, a wy się nic złego
- Nie bójcie od nas!
- Do zwycięstw przywykli wkraczamy do was,
- Polacy po świecie wojujemy was!
- My za Polskę naszą i za sławę naszą
- Wojujemy was!